poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Kiedy powstawała ta epopeja, nie byłam jeszcze zupełnie rozbudzona


Sms-owa tragedia w jednym akcie autorstwa Karoliny i Arka.
Godzina około 5:30, nudna jazda tirem i przerwany sen.



Sir Arkadiusz: Czekam na ić panny dowcip jakowys,
                        Gdyz nudno mi okrutnie samemu powozać.  

Lady Caroline: Paniczu, cóż za wieści ślesz mi w środku nocy?
                         Nie budź białogłowy, lecz strzeż swej karocy.

Lady Caroline: Gdy księżyc się skryje i jutrznia nastanie
                         Zrób sobie chińskie pożywne śniadanie.

Sir Arkadiusz: O żesz kurwa, rzekłby Janek Kochanowski
                        Widząc taki piękny haiku.

Lady Caroline: Trzymaj za lejce, gdyż pada i wieje.
                         Podniose się z łoża, bo już kogut pieje.

Sir Arkadiusz: To podnos się niewiasto, skoro poranny dzwon bije,
                        A ja się w tym czasie kawy napiję.

Sir Arkadiusz: Choć samemu doprawdy smutno mi będzie…
                         Niechaj Carol ze mną do kawy przysiędzie.

Lady Caroline: Niech smutek nie zagości na Twoim obliczu -
                         Pij kawę i carpe diem paniczu!

Sir Arkadiusz: Twe wiersze waćpanno cieszą moją duszę,
                         Niestety – też pożegnać się muszę.

Lady Caroline: Żegnaj więc wędrowcze, podążaj swą drogą.
                         Mnie poranne zajęcia napawają trwogą…




KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz